gistfile1.txt
· 3.7 KiB · Text
Raw
Mój stary to fanatyk spustów do karabinu. Pół mieszkania zajebane częściami — wszędzie leżą jakieś Timney’e, Geissele, ATC, Triggertechy, Hipertouch’e, jakbyśmy mieszkali w magazynie Brownellsa, a nie na osiedlu w Ząbkach. Nawet sól przesypuje przez lejki do magazynków.
W nocy nie śpi, tylko klika spustami w ciszy, sprawdza reset i śni o „glass breaku”. Czasem, jak matka nie patrzy, to przynosi do łóżka dolną część AR-a i mówi, że „nic tak nie relaksuje jak suchy trening z 1.5-lb Geissele SSA-E”. Ja się pytam, czy on ma normalne potrzeby, a on, że „potrzeby to ma Michał, co mu piny wylatują ze spustu”.
Michał to jego ziomek od strzelnicy. Stary się z niego śmieje, że to „człowiek sportowa tragedia” – raz mu spust nie puścił, innym razem piny same wyszły. Michał to taki typ, co nie używa fabrycznych części i mówi, że „wszystko fabryczne można poprawić, zwłaszcza spust”. Mój stary się wtedy czerwieni i zaczyna opowiadać wykład o sile nacisku w uncjach, kącie pióra młotka i krzywkach o zmiennej geometrii. Kiedyś przez godzinę tłumaczył, czemu Timney lepszy od Triggertecha, ale „to zależy od platformy”.
Piny są wszędzie. Wszedłem raz rano do kuchni, a tam w podłogę wbity roll pin – prawie się przebił przez kapcia. Powiedziałem staremu, że to niebezpieczne, to kazał mi „szanować elementy precyzyjne”. Jak mu matka wyrzuciła zestaw do polerowania searów, to przez tydzień nie odzywał się do nikogo. Chodził w koszulce Mil-spec or die i pluł na wszystko, co miało więcej niż 4,5 lb siły na spuście.
Nie mamy już normalnych świąt. W zeszłym roku pod choinką znalazłem zestaw roll pin punchy i smar do mechanizmów spustowych. Mówię mu, że chciałem Fifę, a on że „Fifa to dla ludzi bez pasji”. W salonie zamiast telewizora stoi stojak z lowerami. Matka płacze, a on tłumaczy, że „ten od Hiperfire’a to unikat i może być zakazany przez UE”.
Ja się boję, że kiedyś wymieni mnie na spust dwustopniowy.
Pewnego dnia poszedłem po śniadanie do kuchni. Jeszcze zaspany, bez skarpetek, bo przecież to miało być tylko 10 kroków. Nagle TRZASK. Ból jakby mi ktoś gwoździa wbił w piętę młotkiem. Patrzę — pin, wbity do połowy w stopę. Leżę na podłodze, krzyczę, matka leci, a stary zamiast mi pomóc, pyta:
– „To ten z zestawu Geissele?!”
Zamiast karetki chciał mnie zawieźć sam. Mówi, że „szpital to nic, gorzej by było, jakby pin się wygiął”. W samochodzie cały czas się zastanawiał, czy da się go zdezynfekować i użyć jeszcze raz. Ja w międzyczasie prawie zemdlałem z bólu.
W szpitalu na izbie przyjęć pani doktor pyta, co mi się stało. Mówię, że pin do spustu. Ona pyta, czy chodzi o zawias szafki. Stary się oburza i tłumaczy jej przez 10 minut, że to customowy retention pin z fosfatowaną powłoką, a nie jakieś gówno z Castoramy. Chciał go nawet wyciągnąć sam, bo „ma przy sobie zestaw wybijaków i lampkę czołową”.
W końcu mnie przyjęli, zrobili zdjęcie — pin siedzi jak wbity z intencją. Lekarz patrzy i mówi:
– „To chyba nie pierwszy raz?”
Bo się okazuje, że mam w stopie jeszcze jeden, starszy, co mi się kiedyś wbił i „organizm obudował go chrząstką”.
Po wszystkim dostałem zastrzyk przeciwtężcowy, matka zemdlała, a stary się zapytał, czy może zabrać pin na pamiątkę, bo „jak go dobrze odtłuścić, to jeszcze posłuży”.
Wieczorem położyłem się do łóżka, myśląc, że może teraz coś się zmieni, może stary zmądrzeje. Ale nie. Wszedł do pokoju, podał mi pudełko i powiedział:
– „Zamówiłem ci Triggertecha. Tylko zakładaj w kapciach.”
| 1 | Mój stary to fanatyk spustów do karabinu. Pół mieszkania zajebane częściami — wszędzie leżą jakieś Timney’e, Geissele, ATC, Triggertechy, Hipertouch’e, jakbyśmy mieszkali w magazynie Brownellsa, a nie na osiedlu w Ząbkach. Nawet sól przesypuje przez lejki do magazynków. |
| 2 | |
| 3 | W nocy nie śpi, tylko klika spustami w ciszy, sprawdza reset i śni o „glass breaku”. Czasem, jak matka nie patrzy, to przynosi do łóżka dolną część AR-a i mówi, że „nic tak nie relaksuje jak suchy trening z 1.5-lb Geissele SSA-E”. Ja się pytam, czy on ma normalne potrzeby, a on, że „potrzeby to ma Michał, co mu piny wylatują ze spustu”. |
| 4 | |
| 5 | Michał to jego ziomek od strzelnicy. Stary się z niego śmieje, że to „człowiek sportowa tragedia” – raz mu spust nie puścił, innym razem piny same wyszły. Michał to taki typ, co nie używa fabrycznych części i mówi, że „wszystko fabryczne można poprawić, zwłaszcza spust”. Mój stary się wtedy czerwieni i zaczyna opowiadać wykład o sile nacisku w uncjach, kącie pióra młotka i krzywkach o zmiennej geometrii. Kiedyś przez godzinę tłumaczył, czemu Timney lepszy od Triggertecha, ale „to zależy od platformy”. |
| 6 | |
| 7 | Piny są wszędzie. Wszedłem raz rano do kuchni, a tam w podłogę wbity roll pin – prawie się przebił przez kapcia. Powiedziałem staremu, że to niebezpieczne, to kazał mi „szanować elementy precyzyjne”. Jak mu matka wyrzuciła zestaw do polerowania searów, to przez tydzień nie odzywał się do nikogo. Chodził w koszulce Mil-spec or die i pluł na wszystko, co miało więcej niż 4,5 lb siły na spuście. |
| 8 | |
| 9 | Nie mamy już normalnych świąt. W zeszłym roku pod choinką znalazłem zestaw roll pin punchy i smar do mechanizmów spustowych. Mówię mu, że chciałem Fifę, a on że „Fifa to dla ludzi bez pasji”. W salonie zamiast telewizora stoi stojak z lowerami. Matka płacze, a on tłumaczy, że „ten od Hiperfire’a to unikat i może być zakazany przez UE”. |
| 10 | |
| 11 | Ja się boję, że kiedyś wymieni mnie na spust dwustopniowy. |
| 12 | |
| 13 | Pewnego dnia poszedłem po śniadanie do kuchni. Jeszcze zaspany, bez skarpetek, bo przecież to miało być tylko 10 kroków. Nagle TRZASK. Ból jakby mi ktoś gwoździa wbił w piętę młotkiem. Patrzę — pin, wbity do połowy w stopę. Leżę na podłodze, krzyczę, matka leci, a stary zamiast mi pomóc, pyta: |
| 14 | – „To ten z zestawu Geissele?!” |
| 15 | |
| 16 | Zamiast karetki chciał mnie zawieźć sam. Mówi, że „szpital to nic, gorzej by było, jakby pin się wygiął”. W samochodzie cały czas się zastanawiał, czy da się go zdezynfekować i użyć jeszcze raz. Ja w międzyczasie prawie zemdlałem z bólu. |
| 17 | |
| 18 | W szpitalu na izbie przyjęć pani doktor pyta, co mi się stało. Mówię, że pin do spustu. Ona pyta, czy chodzi o zawias szafki. Stary się oburza i tłumaczy jej przez 10 minut, że to customowy retention pin z fosfatowaną powłoką, a nie jakieś gówno z Castoramy. Chciał go nawet wyciągnąć sam, bo „ma przy sobie zestaw wybijaków i lampkę czołową”. |
| 19 | |
| 20 | W końcu mnie przyjęli, zrobili zdjęcie — pin siedzi jak wbity z intencją. Lekarz patrzy i mówi: |
| 21 | – „To chyba nie pierwszy raz?” |
| 22 | Bo się okazuje, że mam w stopie jeszcze jeden, starszy, co mi się kiedyś wbił i „organizm obudował go chrząstką”. |
| 23 | |
| 24 | Po wszystkim dostałem zastrzyk przeciwtężcowy, matka zemdlała, a stary się zapytał, czy może zabrać pin na pamiątkę, bo „jak go dobrze odtłuścić, to jeszcze posłuży”. |
| 25 | |
| 26 | Wieczorem położyłem się do łóżka, myśląc, że może teraz coś się zmieni, może stary zmądrzeje. Ale nie. Wszedł do pokoju, podał mi pudełko i powiedział: |
| 27 | – „Zamówiłem ci Triggertecha. Tylko zakładaj w kapciach.” |
| 28 |